Dużo książek naraz

25 lat temu. Mniej więcej wtedy rodzice zabrali mnie po raz pierwszy na wakacje w miejsce, które już na zawsze zostało naszą letnią przystanią. Każdemu wyjazdowi towarzyszył pewien rytuał. Odwiedziny w pobliskim mieście i wstąpienie do lokalnej księgarni.

Kilka dni temu. Warszawskie Targi Książki. Pewne rytuały nigdy nie umierają.

Jaka piękna katastrofa…

Ludzie wynosili dzieci, podnosili na rękach: “Popatrz! Zapamiętaj!”. I to ci sami, którzy pracowali przy reaktorze. Inżynierowie, robotnicy. Nawet nauczyciele fizyki. Stali w czarnym pyle… Rozmawiali… Oddychali… Podziwiali… Niektórzy przyjeżdżali dziesiątki kilometrów samochodami, na rowerach, żeby popatrzeć. Nie wiedzieliśmy, że śmierć może być taka piękna.