Twój umysł i charakter są układankami. Ich części stanowi to, co zostało Ci pokazane lub opowiedziane.
Te elementy są elastyczne. Mogą tworzyć zupełnie nowe kształty. Nie zmienia to jednak faktu, że Twoja osobowość nie powstaje z niczego. Wpływa na nią tak wiele czynników, że większość przestajesz w pewnym momencie rejestrować.
Rodzice. Znajomi. Twój kot. Kultura. Natura. Sytuacje. Przypadki.
Gdybyś znalazł chwilę, usiadł i zastanowił się, dlaczego jesteś taki, a nie inny, prawdopodobnie dosyć szybko rozbolałaby Cię głowa. Zacząłbyś myśleć o tych wszystkich wykładach, które dawali Ci rodzice i ludzie starsi od Ciebie. O ważnych wydarzeniach z osi czasu Twojego życia. Często niezbyt miłych, bo w końcu „co cię nie zabije…”
Tak, te wszystkie duże rzeczy niewątpliwie są teraz Tobą. Możliwe, że ugniotłeś je w międzyczasie niezliczoną ilość razy. Ale to cały czas są one. To jesteś Ty.
Największe kawałki najprościej jest dostrzec. A wiesz, że masz też w sobie różne duperelki, które uznałeś za mało istotne i pewnie nigdy o nich nie rozmyślałeś? I że z dużą dozą prawdopodobieństwa to właśnie one mają na Ciebie największych wpływ? Że wielki kawał Twojej osobowości został zapoczątkowany… jednym zdaniem?
Nosiliśmy irokezy pod samo niebo, ale jak trzeba było ustąpić starszej osobie miejsca w autobusie, zawsze zrywaliśmy się pierwsi.
Słowa, które usłyszałam małym kajtkiem będąc. Jedne z pierwszych, które pamiętam z okresu dzieciństwa. Wypowiedziane tak totalnie bez powodu. Nie w ramach wykładu wychowawczego. Ani karcenia za złe zachowanie. Ot, jakaś zwykła domowa rozmowa. Nie było żadnego powodu, dla którego właśnie te słowa mogłyby tak głęboko wryć się w moją pamięć. Jestem nawet w stanie przywołać wizualizację, którą wtedy poczyniłam w swoim umyśle. Rozklekotany czerwony autobus, ci śmieszni kolorowi chłopcy i starowinka, która mimo przerażenia korzysta z ich uczynności.
Dzieckiem najłatwiejszym nie byłam, a i w kolejnych latach potrafiłam wpadać na buńczuczne pomysły. Jednak nigdy nie odpysknęłam nauczycielowi. Nawet jak mnie przyłapał na fajku za szkolnym winklem. Nigdy nie zapomniałam powiedzieć sąsiadce „dzień dobry”. Zawsze okazywałam szacunek dorosłym, choćbym w głębi duszy chciała ich zamordować. Jak mieszkankę drugiego piętra z bloku obok, co mi deskorolkowych grindów na barierce nie pozwalała robić.
Czy to wszystko zasługa tego jednego zdania? Czy może przypisuję mu zbyt wielką wartość?
Pewne jest, że takie zdanie kiedyś usłyszałam. I wciąż je pamiętam. A pamięci jakiejś wybitnej nie mam.
Wiesz, co jest w tym wszystkim najważniejsze? Żebyś słuchał. Czasami nawet podsłuchiwał. Pozwalał zdaniom mimowolnie trafiać do swoich uszu. Wszyscy na świecie powinni mniej gadać, a więcej słuchać. Oczywiście czasami muszą się znaleźć Ci, którzy mówią, żebyś miał czego nasłuchiwać. Ale niech to będą takie osoby, które nie mówią bez potrzeby i sensu. Cóż za piękny i naturalny filtr werbalny!
Dopiero z wiekiem nabierasz świadomości i możesz sam modelować korytarze swojego mózgu. Korzystaj z tego. Ja słysząc tamto zdanie nie posiadałam jeszcze takich umiejętności. Może było ładnie wypowiedziane i dlatego zostało chętnie zaproszone pod strzechy mojej łepetyny?
Słuchaj uważnie. Nie odcinaj się od słów pozornie błahych, bo one mogą wrócić i wpłynąć na Ciebie mocniej, niż kwieciste przemowy.
Naucz się wyławiać perełki.
Pamiętaj słowa dobre.
Olewaj złe, bo takie też będą chcieli Ci wcisnąć.
Masz teraz taką władzę.
Może Ty też usłyszałeś kiedyś zdanie, które wpłynęło na Ciebie w szczególny sposób. Fajnie, jeżeli było właściwe.
Gdyby okazało się słabe, teraz sam dobierz sobie lepszy repertuar.